W minionym tygodniu cały kraj z zapartym tchem śledził dyskusję na temat trzech projektów ustawy o związkach partnerskich. Wprawdzie ostatecznie żaden z projektów nie został uchwalony (co za niespodzianka), ale elektorat miał niepowtarzalną okazję obserwować posła Ryszarda Kalisza wyjaśniającego, co w kwestii zawierania małżeństw ustalił Sobór Trydencki i co miał na myśli św. Augustyn.
***
Tymczasem Robert Biedroń wyraził przekonanie, że w szeregach PiS i Solidarnej Polski w Sejmie znajdują się zakonspirowani geje i lesbijki. Podobno obecnie siedzą w szafie, ale poseł Ruchu Palikota zaapelował, aby z niej wyszli. Trudno powiedzieć, czy apel poskutkuje, ale warto zauważyć, że założenie o istnieniu w szeregach ugrupowań konserwatywnych podziemnej społeczności gejów nie musi być błędne. Jak twierdzi Wikipedia, liczebność osób wykazujących zachowania homoseksualne szacowana jest na 2 do 7 %. Jeśli przemnożymy to przez liczbę posłów obu wspomnianych ugrupowań, otrzymujemy szacunkową liczbę 9,59 geja w klubie parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości oraz 1,33 w klubie parlamentarnym Solidarnej Polski. Nie wiem, jak duża jest szafa, o której wspominał Biedroń, ale przynajmniej w szafie PIS może być ciasno.
***
Muszę przyznać, że wizja przedstawiona przez posła Biedronia sprawiła mi dużo radości. Proszę sobie wyobrazić: biuro klubu PiS w Sejmie, w nim szafa, a w szafie 9 koma 59 homoseksualnych parlamentarzystów PiS, ściśniętych, stłamszonych i przerażonych myślą o ewentualnym coming oucie. A tak w ogóle to gdzie posłowie PiS trzymają płaszcze? Bo do szafy pewnie trudno cokolwiek wcisnąć.
***
W szafie Ruchu Palikota jest za to pewnie dużo wolnego miejsca. Co najwyżej gdzieś w kącie straszy szkielet Che Guevary.
***
Trwa konkurs na nowego prezesa PLL LOT. Powszechnie uważa się, że firmę trudno będzie uratować i że czas wysokich lotów LOTu minął bezpowrotnie. No chyba że nowym prezesem zostanie Adam Małysz.
***
Marszałkowie Sejmu i Senatu zgodnie przyznali sobie premie, nie przejmując się takim drobiazgiem jak brak podstawy prawnej. Oto III RP w pigułce: gdy chodzi o wyciśnięcie kasy z podatników, różnice polityczne nie mają znaczenia.